Home / WSZYSTKIE ARTYKUŁY / ARCHIWALNE / POWSTAJE KSIĄŻKA RZEŹNIA PANA KRAMERA (HORROR) Z GENIALNYMI RYSUNKAMI JACKA NAWROTA

POWSTAJE KSIĄŻKA RZEŹNIA PANA KRAMERA (HORROR) Z GENIALNYMI RYSUNKAMI JACKA NAWROTA

Książka Rzeźnia pana Kramera

Mocna, nocna lektura  – Premiera! Jeszcze czegoś takiego u mnie na blogu nie było, więc to zaskoczenie. Uwaga! To tylko dla dorosłych, dzieciom wstęp wzbroniony!

Z mojej inicjatywy, choć to zupełnie nie moja stylistyka ani gatunek literacki, jaki preferuję powstaje powieść pt. Rzeźnia pana Kramera. Jak określił ją sam autor, człowiek któremu zaproponowałam, aby zmierzył się z tym i napisał treść do rysunków Jacka Nawrota,  którego przedziwne rysunki już kiedyś prezentowałam, jest to Horror z wątkami komediowymi i elementami fantastyki oraz erotyki.

Autor treści uważa, że tego ostatniego rodzaju czyli erotyki będzie raczej mało, bo bardziej skupia swoją uwagę na głównym bohaterze, który ma swoje słabości.

Dziś prezentuję prolog i I część książki. Publikacje kolejnych odcinków planuję w każdą sobotę około godziny 22 giej, więc zainteresowanych proszę o śledzenie tego momentu. Myślę, że książka ta was wciągnie… ( Informacyjnie: Nie wszystko będę mogła pokazać tu na blogu, bo i rysunki i treść jest dość mocna, więc jeśli ktoś będzie zainteresowany kupić książkę w całości z rysunkami … proszę o mail na adres: minawetp@wp.pl )

Pomysłem na wyszukanie idealnego autora treści chciałam sprawić, by rysunki Jacka znalazły swoje odzwierciedlenie w jakimś np. filmie, książce, może jakaś produkcja się tym zainteresuje, dlatego to publikuje. Uważam, że każdy talent jaki się posiada należy rozwijać i przekazywać światu swoje twory, bo jak widać, twórcom to daje przyjemność i interesuje się tym także spora grupa ludności. Choć ja osobiście nie rozumiem akurat dlaczego, bo temat jest okropnie trudny i przerażający, jednak czasami nie wiem dlaczego przekraczamy granice normalności i chcemy czytać, oglądać takie dzieła.  Jako profesjonalista co do tworów, potraktowałam to bardziej jako twórczość i dziś macie tego przedsmak…

Nie wiem jeszcze jak to rozwiązać, bo nie mogę na swoim blogu publikować zbyt mocnej treści, chcę jednak pokazywać choć urywki tego co powstaje. Może kogoś żądnego krwi i mocniejszych wrażeń to zainteresuje, bowiem ludzie są różni i czasem szukają takiego oderwania od codzienności poprzez fantastykę, bo trzeba to podkreślić tu dużymi literami. TO NIGDY SIĘ NIE WYDARZYŁO! To tylko ludzka wyobraźnia…

Rzeźnia pana Kramera

Jacek Nawrot Rzeźnia pana Kramera powieść horror autor treści Chris Tian Twoo

Prolog

Mike Kramer był rzeźnikiem odkąd pamiętał. Tradycję tą w rodzinie Kramerów zapoczątkował dziadek, Elmer Kramer, kontynuował ojciec Steven, a później rodzinny interes przeszedł w posiadanie i ręce (dosłownie!) Mike’a. Liczącego obecnie 55 lat, podstarzałego kawalera, bezdzietnego. Znającego się tylko na sztuce rozdrabniania mięsa, kości i… tworzenia nowych form. Do tego jeszcze dojdziemy w naszej opowieści.

Mike Kramer bowiem, to nie tylko rzeźnik z zawodu, to rzeźnik z zamiłowania. Z równą satysfakcją tnie tusze wołowe, jak i ciało pięknej kobiety lub psa. Bo Mike Kramer jest artystą w swoim fachu, tworzy wspomniane nowe formy. Szatkuje, dzieli a potem zszywa z innymi elementami.

Za największe swoje dzieło uważa wszycie kobiecej waginy w rybie usta. Jego rzeźnia a zarazem sklep są niezwykłe, a zamówienia na nowe formy wciąż spływają.

1.

Jacek nawrot Kukła dla Burmistrza

Kukła dla burmistrza

Burmistrz Frank Dermont zarządzał miastem Paradise Chicken już od trzech kadencji. Nie miał innych kandydatów do wyścigu o fotel, bo w małym miasteczku jak Paradise nikt nie wiedział jak taką funkcję piastować. Żyli tu prości chłopi, farmerzy, niewykształceni, żyli z tego co urodzaj ziemi i gleby im przyniósł. Niektórzy mieli sady, niektórzy prowadzili małe sklepiki. Kobiety zajmowały się głównie domem i wychowywaniem potomstwa.

Pewnego popołudnia burmistrz Frank zajrzał do sklepu Mike’a. Kramera znali wszyscy, w końcu wychował się w miasteczku, a dodatkowo byli z burmistrzem rówieśnikami. W szkole oddalonej o piętnaście kilometrów od Paradise, a dokładnie w Chance Valley, uczęszczali do jednej klasy. To było jednak wieki temu. Teraz Frank przyszedł do sklepu Kramera złożyć nietypowe zamówienie. Jak większość klientów, która wiedziała w jakiej sztuce Mike się specjalizuje.

W drzwiach wejściowych zadzwonił dzwonek. Kramer wyjrzał zza rogu z tasakiem w ręku. Właśnie kończył siekać kurczaka. Tym razem na obiad.

– O! Witaj, Frank. Właśnie robię obiad, może zjesz ze mną?

– Cześć Mike. Nie, dzięki. Charlene mówi, że muszę uważać na cholesterol i wprowadziła mi restrykcyjną dietę. Ostatnie wyniki badań o doktora Nowitzkiego nie były zbyt dobre.

– W takim razie usiądź – Mike wskazał burmistrzowi krzesło stojące obok blatu – I powiedz, co cię do mnie sprowadza?

– Widzisz, chciałbym złożyć zamówienie. Na kobietę.

– Frank, ja nie prowadzę burdelu. Jeśli potrzebujesz takich usług idź do Madame Butterfly na rogu. Zdaje się, że Mama Conchita nadal prowadzi biznes. I nawet brodę zgoliła.

– Nie o takie zamówienie mi chodzi, Mike. Chodzi mi o sztukę. Ta kobieta ma być wyrzeźbiona w drzewie, ale tak z flakami na wierzchu.

– Chodzi ci o coś w rodzaju żywego portretu. A w sumie nieżywego.

– Tak, dokładnie – przyznał burmistrz – Chciałbym, aby była wkomponowana w środek drzewa i nawet nie musi mieć dolnych części ciała, tylko wiesz… – burmistrz zawahał się – Tak do pasa, z cyckami na wierzchu i z flakami wystającymi na zewnątrz.

– A co one mają symbolizować, Frank? I w ogóle, co ma symbolizować cały ten, hm, portret?

– Połączenie z naturą, a jednocześnie chcę by to była taka symbolika, że natura bywa brutalna.

– Ok, Frank, da się to załatwić, tyle że proponuje by kobietę w miejscu tych wybebeszonych flaków przebijała gruba gałąź. Wtedy obraz będzie bardziej wiarygodny.

– Masz rację! – krzyknął burmistrz – Czemu sam na to nie wpadłem? Genialne! Na kiedy mógłbyś mi to zrobić?

– Dzisiaj jest środa, zadzwonię do kostnicy, do Alberta Stunbakera i sprawdzę czy mają jakąś Jane Doe w kostnicy.

– Zależy mi na tym, by mieć to już w piątek wieczorem – powiedział Frank – Przyjeżdżają do nas goście z klubu golfowego z Racine Town i chciałbym im zaprezentować naszą… Przepraszam, twoją sztukę.

– Czasu w takim razie jest mało, ale zobaczę co da się zrobić.

– W takim razie, dziękuję – burmistrz uścisnął dłoń Kramerowi – Muszę już iść, za piętnaście minut w ratuszu zaczyna się zebranie. Zadzwoń do mnie wieczorem i powiedz czy uda ci się zrobić ten portret. Bardzo mi zależy.

– Oczywiście, Frank. Dam znać, jak będę coś wiedział.

Burmistrz zniknął za drzwiami, a w tym czasie Mike na zapleczu telefonował do kostnicy.

– Cześć Albert, tu Mike.

– Cześć Mike. Skoro dzwonisz to rozumiem, że potrzebujesz artystycznego trupa, najlepiej nieznanego.

– Dokładnie kobiety Al. Będziesz miał coś dla mnie?

– Właśnie przeglądam szuflady. Poczekaj…

Na pięć minut zapanowała cisza w słuchawce, słychać było tylko brzęk otwieranych i zamykanych metalowych szuflad. W końcu Albert wrócił do telefonu.

– Przykro mi Mike, ale tym razem nie mam dla ciebie żadnego NN. Mam pięciu nieboszczyków, jedną z nich znałeś całkiem dobrze, to Cycata Klara… znaczy Ferguson. Z kobiet są jeszcze Coleen Masterson i Peggy La Rue. Wszystkie zidentyfikowane, więc nie mogę ci oddać żadnej.

– Cóż, szkoda Al, mam zamówienie od burmistrza, bardzo mu zależy, ale jak nie masz, to nie masz… No nic, trzymaj się, Albercie.

– Ty również Mike.

Po zakończeniu rozmowy Kramer się zafrasował. Zdarzało mu się odmawiać i nie realizować zamówień z powodu braku materiałów lub ciał. Sęk w tym, że burmistrz płacił bardzo dobrze, a wieczorem miał mu dać odpowiedź. Postanowił, że nie zrezygnuje z zamówienia. Zadzwonił do Franka i potwierdził, że przyjmuje zamówienie. Musi jeszcze tylko zdobyć towar. Materiał. Ciało.

Trzy godziny później Kramer zamknął rzeźnię i udał się do swojej furgonetki. Postanowił pojechać do Small Center, miasteczka położonego niecałe dziesięć kilometrów na wschód od Paradise Chicken. Miała się tam wieczorem odbyć dyskoteka. Mike stwierdził, że to idealna okazja. Musi tylko zaczekać do późna w nocy. Mniej więcej do drugiej lub trzeciej.

Do Small Center dojechał przed dwudziestą. Wypatrywał w tłumie samotnych dziewczyn i tego czy wychodząc z dyskoteki nadal będą samotne. Szukał najbrzydszych. Najładniejsze zawsze miały wzięcie i kilku adoratorów. Mike nie potrzebował bójek i zazdrosnych kochanków. Operację należało przeprowadzić w ciszy i spokoju. Zaparkował na poboczu i zrobił w głowie listę kandydatek. Około dwudziestej drugiej postanowił, że się zdrzemnie. Czekała go długa i ciężka noc, więc skoro ma zrealizować zamówienie musi być w miarę świeży i wypoczęty. Zawsze woził ze sobą w furgonetce budzik. Nastawił go na w pół do drugiej, przykrył się kocem i zasnął za kierownicą snem sprawiedliwego.

Budzik zadzwonił o planowanej godzinie. Mike ziewnął i wyłączył go. Odsunął koc na bok. Noc była w miarę ciepła i trochę się spocił. Czuł zapach swojego kwaśnego ciała, ale pracując w rzeźni i przy różnych, hm, projektach, nauczył się żyć z rozmaitymi zapachami.

Obserwował opuszczające dyskotekę dziewczyny. Niektóre wychodziły same, inne w towarzystwie chłopaków lub grupy znajomych. W końcu wypatrzył samotnego, brzydkiego rudzielca. Upatrzył ją sobie już na wstępie, gdy tylko przyjechał. Wysiadł z furgonetki i podążył za nieznajomą.

Dogonił ją jakieś dziesięć minut później, gdy byli na kompletnym odludziu, w pobliżu lasów Montany. Podbiegł do niej i kamieniem, który znalazł po drodze, zdzielił nieznajomą w głowę od tyłu. Jęknęła tylko i upadła na drogę jak lalka. Kramer wziął ją na ręce i zaniósł do furgonetki. Musiał ją przygotować i oporządzić, a do tego najlepiej nadawała się rzeźnia. Wrzucił ciało przez tylne drzwi furgonu, a sam wsiadł za kierownicę. Odpalił silnik i wrócił do Paradise Chicken.

Rano, nieznajoma, była już gotowa do portretu. W nocy Mike ją rozebrał, nożem rozprawiczył brzuch i wyjął na wierzch jelita i inne organy. Resztę ciała odciął piłą łańcuchową. Co prawda całą noc musiał sprzątać krew, ale efekt się opłacił. Około w pół do ósmej skończył sprzątać, a o dziesiątej miał otworzyć sklep. Powinien się chwilę przespać, ale wiedział, że nie zaśnie. Był zbyt podniecony. Nie tylko tym, że udało mu się zdobyć ciało do portretu. Drzewo przywiezie mu wieczorem miejscowy drwal, Sidney Polanski i obraz stanie się kompletny.

Zniósł ciało do piwnicy. Otworzył nieznajomej usta szeroko, a sam rozpiął rozporek. Uwielbiał, gdy truposzki robiły mu laskę. Musiał tylko uważać, by nie spuścić się kukle do buzi i nie zabrudzić obrazu. Kiedy było już po wszystkim, Kramer zamknął usta dziewczynie. I poszedł na górę. Za pół godziny miał otworzyć sklep.

Tuż przed zamknięciem o szóstej, przyjechał Sidney i przywiózł drzewo. Ustawili je prosto na tyłach sklepu. Sidney zapytał:

– Znów tworzysz, Mike?

– Owszem – odpowiedział Kramer.

– Dla kogo tym razem?

– Dla burmistrza.

-Będą kokosy zatem – uśmiechnął się Sidney, który sam świadczył rozmaite usługi dla burmistrza, w tym seksualne, co było tajemnicą Poliszynela.

– Owszem – powtórzył Mike.

– To ja lecę, muszę podrzucić jeszcze trochę chrustu pani Levingston.

– Bezpiecznej drogi, Sid.

– Trzymaj się Mike! – krzyknął odjeżdżając autem Sid.

Sidney Polanski był pomocnym chłopem, ale znanym plotkarzem, więc Mike postanowił ograniczyć się do suchych faktów w konwersacji z nim. Poszedł do piwnicy i przyniósł ciało brzydkiej rudej nieznajomej, a potem specjalnymi śrubami wkomponował je w drzewo. Portret był kompletny.

Kiedy Frank przyjechał w piątek rano odebrać obraz był zachwycony.

– Jesteś prawdziwym artystą, Mike! – zakrzyknął – Przyjacielu! – ucałował gorąco Kramera w oba policzki – Moi chłopcy wrzucą to teraz na ciężarówkę i już odjeżdżamy. Kevin! Levin! Weźcie to chłopcy, tylko ostrożnie, to bardzo cenne.

Patrzył jak jego synowie, bliźniacy, Kevin i Levin, chłopy na schwał pakują drzewo z kobietą w środku na ciężarówkę, z największą jednak ostrożnością, by ojca nie rozwścieczyć.

– Zbieramy się, Mike – rzekł Frank do przyjaciela – Tutaj masz zapłatę – podał mu pękatą kopertę wypełnioną gotówką – Napracowałeś się, a ja wiedziałem, że to będzie ciężka robota, więc dorzuciłem trzydzieści tysięcy premii.

Kramer spojrzał do koperty, przeliczył pieniądze, uśmiechnął się i podał rękę burmistrzowi.

– Interesy z tobą, to prawdziwa przyjemność, Frank.

– I vice versa, Mike. Trzymaj się!

Ruszył w kierunku ciężarówki. Za kierownicą siedział Kevin, obok Levin, a Frank usadowił się ostatni. Kiedy odjeżdżali, Mike jeszcze im pomachał po czym się uśmiechnął. Brzydka ruda nieznajoma była jego dwieście pięćdziesiątą trzecią ofiarą. Nazywała się Charity Maxwell. O czym jednak nigdy się nie dowiedział, bo nigdy go to nie obchodziło.

 

Autor treści: Chris Tian Woo

Kilka słów od autora treści książki:

Kramer, bohater powieści jest rzeźnikiem (z zawodu), ale też psychopatą, mordercą, wykazuje jednak ludzkie odruchy i intencje. Jest artystą, który działa w ramach swojej sztuki (książka wyjaśni wszystko).

Ma przyjaciół, ma też potężnego wroga. W powieści pojawiają się trudne tematy: nekrofilia, zoofilia, język powieści bywa wulgarny i brutalny. Ponieważ jednak główni bohaterowie miasteczka, w którym głównie dzieje się akcja to ludzie inteligentni życiowo, acz prości uznałem, że trzeba używać języka bliskiego owym bohaterom.

Każdy rozdział książki jest odrębną historią, którą łączy jedynie postać głównego bohatera. Rzeźnika czyli Mike’a Kramera. Patrząc na rysunki Jacka wymyśliłem taką konwencję i świetnie się przy niej bawię. Nowe rozdziały powstają spontanicznie i nie wiem ile ich będzie.

Jestem z zawodu socjologiem, choć bliżej mi do badania jednostek czyli do psychologa. Moja niezwykła wyobraźnia, odpowiada mi na pytanie: „co by było gdyby…”, dlatego pozwala mi tworzyć. Setki przeczytanych książek kryminalnych, horrorów, thrillerów, są niezwykłą studnią wiedzy i morzem możliwości. Co z tego wyjdzie zobaczymy.

5 komentarzy

  1. Noooo! Sure, it’s not gourmet, but this was a reliable place for me. The staff were very nice, too.

  2. … „zbyt gruby temat” dla mnie, jeśli chodzi o erotykę w takim wydaniu… reszta w normie (oczywiście, co do horroru)…

    • No more, ja też jestem w wielkim szoku że za takie coś się wzięłam, choć baardzo daleko mi do horrorów, nie oglądam, nie czytam… Szczerze ta książka nawet spowodowała, ze to czytam i nawet mnie wciąga… Jest to dziwne… rzeczywiście… ale to chyba dobrze skoro sprowokowałam, aby powstała….Myślę też, że dam innym na blogu coś czego jeszcze tu nigdy nie było… zobaczymy w którą stronę to pójdzie, mam nadzieję że tylko w artystyczną. Pozdrawiam i dzięki za opinię.

  3. Widzę, że zapowiada się bardzo ciekawie. A te rysunki robią naprawdę wrażenie.

    • O kurcze no taki spec książkowy tu wpadł do mnie i jeszcze takie fajne rzeczy pisze…. To dla mnie zaszczyt Aviolu, bo wiem jak jesteś zajęta i ile czytasz codziennie książek. Miło że poświeciłaś swój czas na lekturę tego typu, mocniejszą… W takim razie rezerwuj sobie sobotni wieczór po 22- giej, będzie kolejny rozdział, ciastko też dostaniesz i herbatę ;-) Coś wymyślę… :-) Pozdrawiam

Leave a Reply

Your email address will not be published.